Hej!
Na początek trochę ogłoszeń parafialnych nim zacznę pisać o książce :)
Może ktoś ogarnął lub nie, ale zniknęły wszystkie komentarze na blogu zamieszczone w przeciągu ostatnich 2 miesięcy. Wszystko przez disqusa, którego chwalą, jednak nie piszą jak go odinstalować :(
Z tą platformą miałam o połowę mniej komentarzy więc postanowiłam nieumiejętnie ją usnąć z bloga...
Niedługo wracam do domu, więc mam nadzieję, że będzie więcej postów ^^
Magisterium to sekretna szkoła magii, do której pragnęło dostać się prawie każde dziecko. Kto by się dziwił? Perspektywa latania, przywoływania ognia lub po prostu władania żywiołami musiała być dla nich kusząca. Wszyscy podczas Próby Żelaza- czyli egzaminu wstępnego na postawie, którego mistrzowie wybierali przyszłych uczniów, starali się wypaść jak najlepiej.
Jednak nie Call. On od dziecka w najgorszych koszmarach śnił o pobycie w tej szkole. Jego ojciec na własne oczy zobaczył do czego zdolni są magowie i do jakich poświęceń mogą zmusić. Uczył go przez całe życie, że magowie są bezwzględnymi osobami, które mogłyby dopuścić do jego śmierci, a także, że obietnice składane nowo przybyłym uczniom- takie jak nauka latania, są słowami rzucanymi na wiatr.
Chłopiec przychodząc na Próbę Żelaza nie wiedział, że odjedzie szkolnym autobusem razem z innymi rówieśnikami. Myślał, że spokojnie wróci z tatą do domu. Chociaż dostał najgorszy wynik z możliwych został wyczytany jako jeden z uczniów Mistrza Rufusa. Zaskoczony chłopiec nie miał wyboru- rozdzielono go z ojcem siłą.
I choć z nielicznych opowieści ojca, Call poznał Magisterium jako straszne miejsce, to tam znalazł prawdziwych przyjaciół. Nikt nie robił im krzywdy, a chłopiec coraz bardziej czuł się tak jak w domu. Podczas kilku miesięcy dowiedział się o magii tyle rzeczy, o których wcześniej nie wiedział i pewnie niegdy by się nie dowiedział. Coraz częściej myślał o przedłużeniu nauki w Magisterium, mimo że był pewny reakcji ojca.
Ale czy miał rację? Czy Call miał się jednak czego bać? Czemu ojciec tak bał się magów i nie chciał syna puścić do szkoły?
Gdy Call dowiedział się, że jest to częściowo jego wina, prawda zwaliła go z nóg.
Pierwszą myślą, która nasunęła mi się gdy czytałam to: Harry Potter?
Pomysł może wydawać się podobny- szkoła magii, trójka przyjaciół. Jednak czytając ją w ogóle nie miałam poczucia, że jest to zbliżona historia.
Nie jestem Potterhead, jednak historie Harry'ego mi się spodobały. Ale Magisterium wydaje mi się lepsze. Wciągało od pierwszych stron nie pozwalając czytelnikowi przerwać.
Cassandre Clare znam i lubię dzięki serii Dary Anioła, ale i nie tylko. O Holly Black jeszcze nie słyszałam, lecz już wiem, że muszę zabrać się za jakąś jej książkę. Stanowią one duet idealny, dając od siebie wszystko w opisywanej historii.
Bardzo spodobała mi się ta książka, z tajemniczym zakończeniem, przez które od razu zapragnęłam przeczytać następną część. (Dobrze że mam ją już na półce :))
Na początek trochę ogłoszeń parafialnych nim zacznę pisać o książce :)
Może ktoś ogarnął lub nie, ale zniknęły wszystkie komentarze na blogu zamieszczone w przeciągu ostatnich 2 miesięcy. Wszystko przez disqusa, którego chwalą, jednak nie piszą jak go odinstalować :(
Z tą platformą miałam o połowę mniej komentarzy więc postanowiłam nieumiejętnie ją usnąć z bloga...
Niedługo wracam do domu, więc mam nadzieję, że będzie więcej postów ^^
A teraz do recenzji!
Magisterium to sekretna szkoła magii, do której pragnęło dostać się prawie każde dziecko. Kto by się dziwił? Perspektywa latania, przywoływania ognia lub po prostu władania żywiołami musiała być dla nich kusząca. Wszyscy podczas Próby Żelaza- czyli egzaminu wstępnego na postawie, którego mistrzowie wybierali przyszłych uczniów, starali się wypaść jak najlepiej.
Jednak nie Call. On od dziecka w najgorszych koszmarach śnił o pobycie w tej szkole. Jego ojciec na własne oczy zobaczył do czego zdolni są magowie i do jakich poświęceń mogą zmusić. Uczył go przez całe życie, że magowie są bezwzględnymi osobami, które mogłyby dopuścić do jego śmierci, a także, że obietnice składane nowo przybyłym uczniom- takie jak nauka latania, są słowami rzucanymi na wiatr.
Chłopiec przychodząc na Próbę Żelaza nie wiedział, że odjedzie szkolnym autobusem razem z innymi rówieśnikami. Myślał, że spokojnie wróci z tatą do domu. Chociaż dostał najgorszy wynik z możliwych został wyczytany jako jeden z uczniów Mistrza Rufusa. Zaskoczony chłopiec nie miał wyboru- rozdzielono go z ojcem siłą.
Ale "może" to za mało.
I choć z nielicznych opowieści ojca, Call poznał Magisterium jako straszne miejsce, to tam znalazł prawdziwych przyjaciół. Nikt nie robił im krzywdy, a chłopiec coraz bardziej czuł się tak jak w domu. Podczas kilku miesięcy dowiedział się o magii tyle rzeczy, o których wcześniej nie wiedział i pewnie niegdy by się nie dowiedział. Coraz częściej myślał o przedłużeniu nauki w Magisterium, mimo że był pewny reakcji ojca.
Ale czy miał rację? Czy Call miał się jednak czego bać? Czemu ojciec tak bał się magów i nie chciał syna puścić do szkoły?
Gdy Call dowiedział się, że jest to częściowo jego wina, prawda zwaliła go z nóg.
Ogień chce płonąć,
Woda chce płynąć,
Powietrze chce się unosić,
Ziemia chce wiązać,
Chaos chce pożerać,
Call chce żyć.
Pierwszą myślą, która nasunęła mi się gdy czytałam to: Harry Potter?
Pomysł może wydawać się podobny- szkoła magii, trójka przyjaciół. Jednak czytając ją w ogóle nie miałam poczucia, że jest to zbliżona historia.
Nie jestem Potterhead, jednak historie Harry'ego mi się spodobały. Ale Magisterium wydaje mi się lepsze. Wciągało od pierwszych stron nie pozwalając czytelnikowi przerwać.
Cassandre Clare znam i lubię dzięki serii Dary Anioła, ale i nie tylko. O Holly Black jeszcze nie słyszałam, lecz już wiem, że muszę zabrać się za jakąś jej książkę. Stanowią one duet idealny, dając od siebie wszystko w opisywanej historii.
Bardzo spodobała mi się ta książka, z tajemniczym zakończeniem, przez które od razu zapragnęłam przeczytać następną część. (Dobrze że mam ją już na półce :))
9/10
★★★★★★★★★☆
___________________________________________
Cassandra Clare i Holly Black, Wydawnictwo Albatros, stron 352
2015, Przełożył: Robert Waliś
Holly Black wspominam bardzo miło i nie miałabym nic przeciwko przeczytaniu czegokolwiek od niej ;) Chociaż bądź co bądź, trochę z młodzieżówek już wyrosłam. Potrafię docenić dobre pozycje, niemniej, gdzieś mi ucieka frajda z ich czytania.
OdpowiedzUsuńhttp://drewniany-most.blogspot.com
Przeczytałam tą książkę ze względu na autorów, niestety minimalnie się zawiodłam. Po pani Clare oczekiwałam czegoś więcej, biorąc pod uwagę jej pozostałe książki. Liczyłam na coś nowego, a na początku trafiłam na trochę znaną mi już historię (jak wcześniej wspomniałaś HP) Czegoś mi w tej książce zabrakło. Mimo wszystko nie żałuję i czekam aż dorwę kolejną cześć, bo po prostu jestem ciekawa jak się to dalej potoczy i mam nadzieję, że kolejne części będą lepsze./ Dina
OdpowiedzUsuńhttp://za-ksiazkowane.blogspot.com/
Nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każda obserwacje i propozycje wejść w linki :)
A w ogóle przeczytałaś ten wpis? Bo wygląda to tylko jak zbędny spam...
UsuńUszanuj pracę osoby u której komentujesz i przeczytaj chociaż kawałek posta!
Mówię to Co myślę
Jestem w trakcie Harrego <3 A czytam, że jest lekko podobne :) Skoro tak to na pewno przeczytam :) A co do Cassandry Clare to nie czytałam jeszcze żadnej jej książki, prócz opowiadania. Mam zamiar zabrać się za Dary Anioła, ale jak na razie muszę pokończyć serie, które zaczęłam :)
OdpowiedzUsuńP.S. Widziałam zdjęcia na instagramie odnośnie pewnego komentarza i po prostu zaczęłam się śmiać! To było świetne <3
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
SZELEST STRON
Nie mam pojęcia jak działa ta platforma, ale mnie bardzo denerwuje jak wchodzę u innych na blogi, cieszę się widząc, że już jej nie masz :).
OdpowiedzUsuńCo do książki to bardzo podoba mi się jej tematyka. Magia to żywioł, który uwielbiam w książkach <3
Chętnie przeczytam tą książkę :)
Bardzo dobrze napisana recenzja!
Mówię to Co myślę
O, to może być rzeczywiście ciekawy duet, choć... tak, mi też to zajeżdża Harrym Potterem. Ale skoro mówisz, że to coś innego, to dlaczego miałabym nie spróbować? Lektura brzmi intrygująco. Poza tym... Magia! Magia forever.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#SadisticWriter
Za bardzo mi to jednak zajeżdża Harry'm, nawet jeśli piszesz, że jednak inne i lepsze, więc chyba podziękuję, bo za historią o małym czarodzieju nie przepadam. Kojarzę Cassandrę Clare, ale czytałam jedynie jej krótkie wakacyjne opowiadanie, zaś drugiej autorki ani trochę nie kojarzę, więc trudno mi też stwierdzić, jakby to było pod względem stylu, czy dobrze by mi się czytało.
OdpowiedzUsuńA co do disqusa, to też nie przepadam za tą platformą, bo często chcąc skomentować jakiś post, w ogóle nie pokazują mi się komentarze i możliwość dodania swojego, a zdarzyło mi się też, że zadowolona w końcu dodałam komentarz, a potem patrzę, a on wyświetla się pod zupełnie innym postem. ;/
Pozdrawiam,
Amanda Says
A mi w sumie wcale nie kojarzy się to z Harry'm Potterem. W dzisiejszych czasach jest naprawdę trudno wpaść na prawdziwie oryginalny pomysł, więc nigdy nie przeszkadzały mi drobne inspiracje innymi seriami. Przecież mamy pełno utworów o magii, o szkołach czarów i często bohaterami jest też trójka przyjaciół. W zasadzie mam ochotę przeczytać tę książkę, okładka jedynie odrobinę mi się nie podoba, ale to przecież nie wszystko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i zapraszam serdecznie na moją najnowszą recenzję po miesięcznej przerwie, bookworm z Książkowoholizm :>
Wydaje się bardzo fajna, przeczytam nawet jeśli bardzo przypomina Harrego bo go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPS świetny blog, obserwuje i zapraszam do mnie :)
http://recenzjebrunetki.blogspot.com/
Nie moje klimaty, ale czytając recenzję od razu nasunął mi się Harry :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, passionsmy.blogspot.com
Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńTę książkę mam już na liście 'chcę przeczytać" Z książek Clare czytałam tylko Miasto Kości, jednak na tym nie poprzestanę. Holly Black to autorka Kronik Spiderwick, jeśli znasz ;)
Pozdrawiam!
https://loony-blog.blogspot.com/
Dziękuje!
UsuńAkturat Spiderwick oglądałam i cos mi sie obiło o uszy ze Holly była współtwórcą. Zastanawiam sie czy przeczytac..
Wiele razy słyszałam o tej książce nie moje klimaty i chyba nigdy po nią nie sięgnę. Za to bardzo miło czyta się twój wpis :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
Dzieki :)
UsuńZapraszam na mojego bloga, gdzie organizowany jest pierwszy BOOK TOUR z książką "Paragraf 5" Kristen Simmons dla blogerów :) http://ksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com/2016/08/pierwszy-book-tour.html
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce. Jestem Potterhead i boli mnie serce bardzo widząc takie podobieństwo, choćby w tej trójce przyjaciół... Średnio mi się podobało ''Miasto kości'', więc nie wiem czy sięgnę po tę pozycję, może kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Buziaki,
StormWind :*
Dawno mnie u Ciebie nie było, za co bardzo przepraszam! :/
UsuńŚliczny szablon! *-*