Przejdź do głównej zawartości

Greccy bogowie według Percy'ego Jacksona- Rick Riordan

Hello!
Udało mi się w końcu napisać recenzję! Ostatnio nie miałam weny, jednak powracam, z trochę krótszą recenzją, jednak mam nadzieję, że ciekawą i nie jedyną w tym tygodniu :).

Zapraszam do czytania!





Drogi czytelniku, zdarzyło ci się kiedyś usłyszeć, choćby na lekcji, o greckich bogach? 

Pewnie tak, jednak monotonny głos nauczyciela, niezrozumiałe wytłumaczenia Wikipedii, czy tekst w podręczniku niewiele mógł ci wyjaśnić. Albo za mało powiedział, lub niezbyt ciekawie. Jednak w książce Ricka Riordana, który opowiada jako Percy Jackson –bohater wielu jego powieści, możemy poznać greckich bogów okiem młodego herosa, który opowiada ciekawie i żartobliwie. Przedstawia nam wszystkich bogów, jak własnych kolegów. Bez omijania kompromitujących dla nich chwil, które często są pomijane…

-Ej, wężu!Pyton otworzył oczy.- Czego chcesz?- Zaśpiewać ci pieśń o tym, jaki jestem wspaniały!- Och, proszę nie. Lepiej od razu mnie zabij.- Okej! - Apollo wyciągnął łuk i wbił mu strzałę między oczy. Następnie odśpiewał pieśń o tym, jaki jest wspaniały.
Czy to nie jest przepiękne?


Przeczytałam wszystkie tomy o greckich herosach wydane przez Riordana i jakoś nie ciągnęło mnie do zapoznania się z tym tomem. Po prostu wydawało mi się, że większość rzeczy wiem już o tych mitach, a i cena zbytnio nie zachęcała do zakupu.  Gdy zobaczyłam jednak książkę w bibliotece, bardzo się ucieszyłam i postanowiłam ją wypożyczyć. (A co! I tak góra książek do przeczytania nie zmaleje :)) Chociaż czytałam w tym czasie jeszcze dwie książki. postanowiłam ją zacząć czytać od razu. I był to dobry wybór, bo książka jest idealna, by choć na chwilę odpocząć od zawirowań fabuły i intryg innych opowieści.

Książka opowiada wydarzenia od powstania pierwszych tytanów, do otrzymania przez dwunastego z bogów, miejsca na Olimpie. Opisuje każdego boga olimpijskiego oraz Hadesa i Persefonę. Lektura nie miała fabuły- nie oczekiwałam jej końca, aby dowiedzieć co się wydarzy, bo po prostu tam czegoś takiego nie było. Wydaje mi się, że każda historia, z osobna, była ciekawa, a ze wspaniałym stylem Riordana, świetnymi rysunkami Rocco i uwagami Percy’ego (które potrafiły rozwalić), książka prezentuje się bardzo dobrze i wydaje się być idealna na nudne, letnie popołudnie.

Złote Runo wylądowało w jego królestwie, czyniąc je odpornym na choroby, najazdy, krachy na giełdzie, wizyty Justina Biebera i zasadniczo wszelkie inne katastrofy naturalne.



Czy dowiedziałam się czegoś pożytecznego o greckich bogach? Na pewno tego, że z biegiem lat zaczęli coraz bardziej zachowywać się jak rozkapryszone dzieci :').
Przy książce nieźle się bawiłam i podsumowując, jest to lekka, zabawna książka, z której można się czegoś dowiedzieć.
Mi się podobała.

Moja ocena:

8/10
★★★★★★★★☆☆
____________________________________________
Rick Riordan, Wydawnictwo Galeria Książki, stron 420,  2014
Przełożyła: Agnieszka Fulińska


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ksiązka w której zmieniłabym fabułę. *goscinnie*

Hej! Dzisiaj wpis będzie nietypowy, ponieważ jest to zestawienie trzech tekstów od autorek różnych blogów na temat: Książka, w której zmieniłabym fabułę. Cała akcja jest zorganizowana w ramach kampanii  PRZECZYTAJ & PODAJ DALEJ  zorganizowanej przez Magdalenę z  http://www.savethemagicmoments.pl  ;) Zapraszam do czytania, a autorkom dziękuję za wzięcie udziału!  Paulina z http://www.paulinakaleta.com   „Zanim się pojawiłeś” wzbudza ogromne k ontrowersje. Książkę jedni kochają i wylewają przez nią morze łez. Drudzy, rozochoceni zachwytami tych pierwszych, niemile się rozczarowują… Niektórzy musieli przeczekać szum wokół książki, a potem i filmu, by móc po nią sięgnąć. Ale cały czas, gdzieś tam huczy o tej niezwykłej historii. Ja sama należę do grona fanów Jojo Moyes i każdą książkę wychodzącą spod jej pióra czytam z ogromnym zainteresowaniem. A „Zanim się pojawiłeś” to dla mnie taka książka, którą ma się ochotę przeczytać. Kiedy Lou traci pracę, nie wie, co zrobić ze sw

Podsumowanie! | listopad

Witajcie! Listopad minął tak szybko i nie mogę uwierzyć, że jest już grudzień i niedługo święta. Nawiązując do poprzedniego postu ( o świątecznym klimacie w listopadzie ) - powoli wprawiam się w ten klimat   : D Przychodzę do Was z podsumowaniem, które ostatni raz było na blogu w maju i mam nadzieję, że tym razem będzie ciekawsze i nie   zanudzę Was informacjami, które będą mówić ile stron dziennie czytałam. ( jestem ciekawa kogo poza autorem postu to interesuje 😉 )

The call. Wezwanie- Peadar O'Guilin

Co byś zrobił mając tylko chwilę, żeby uratować swoje życie, a zegar już zaczął odliczanie? Trzy minuty Wszyscy nastolatkowie wiedzą, że pewnego dnia znajdą się w przerażającej krainie, do której zostaną Wezwani. Dwie minuty Na nieznanym terenie ruszą za nimi bezwzględni łowcy, którzy zrobią wszystko, by ich dopaść i zabić. Minuta A Nessa nie może biegać. Czy mimo poraż enia nóg ma szansę na przeżycie, kiedy przyjdzie pora jej Wezwania? Czas ucieka… Zacznę od tego, że książka była pełna akcji i to mi się w niej bardzo podobało. Nie było tam nie potrzebnych opisów przyrody, skupiała się na postępie w fabule i rozwoju osobistym głównych bohaterów. Właśnie główna bohaterka miała coś w sobie, przez co umiała przyciągnąć czytelnika do czytania.  Była ona zaradna, co mi się bardzo spodobało. Może to po prostu moje preferencje, ale nie cierpię bohaterek, które rozczulają sie nad sobą. - Zamierzam przeżyć - mówi. I nikt mi w tym nie przeszkodzi. Wierz